Będą zmiany w ustawie likwidującej OFE

Projekt ustawy o likwidacji Otwartych Funduszy Emerytalnych trafił do Komitetu Stałego Rady Ministrów - poinformowało Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju.

Jak dodał resort, autor projektu ustawy o OFE, w wyniku konsultacji, obok poprawek redakcyjno-legislacyjnych, wprowadzono kilka zmian.

Jedną z istotniejszych jest korekta zapisu dotycząca sposobu wyliczania minimalnej emerytury. - Po konsultacjach zdecydowano, że pozostanie on taki jak obecnie, czyli jeśli na koncie ZUS nie będzie wystarczających środków, by wypłacić minimalną emeryturę, to różnica zostanie pokryta ze środków budżetu państwa, a nie - jak przewidywał projekt przed konsultacjami - ze środków przeniesionych z OFE na Indywidualne Konta Emerytalne - powiedział PAP rzecznik prasowy resortu Stanisław Krakowski.

Reklama

Projekt o zmianie niektórych ustaw w związku z przeniesieniem środków z otwartych funduszy emerytalnych na indywidualne konta emerytalne zakłada, że środki, które do tej pory były środkami publicznymi staną się środkami prywatnymi. To - jak wynika z projektu - oznacza, że 15,7 mln członków OFE będzie musiało zdecydować czy zgromadzone przez nich środki trafią na konta ZUS czy na Indywidualne Konta Emerytalne. Obecnie w OFE jest ok. 162 mld zł, a średnie saldo obecnie średnie saldo na rachunku członka OFE to ok. 10 tys. zł.

Zgodnie z projektem, pieniędzy które z OFE trafią do ZUS, nie będzie można wypłacić jednorazowo w całości ani dziedziczyć (zostaną one zaliczone na poczet emerytury), natomiast te, które "przejdą" do IKE, będzie można "wyjąć" po osiągnięciu wieku emerytalnego (60 i 65 lat - PAP) w jednej transzy lub w ratach. Będą one też dziedziczone.

Projekt zakłada, że ci którzy zechcą przenieść środki do ZUS, będą musieli to zadeklarować. Ci zaś, którzy zdecydują się na IKE, nie będą musieli nic robić, bo operacja ta zostanie przeprowadzona automatycznie.

Przewiduje się, że za przekształcenie OFE w IKE, towarzystwa funduszy inwestycyjnych będą musiały wnieść opłatę w wysokości 15 proc. zgromadzonych wkładów. Opłata - jak wynika z projektu - ma być wnoszona w dwóch transzach po 7,5 proc.: pierwsza w 2020, natomiast druga - 2021 roku. Pieniądze te zasilą Fundusz Ubezpieczeń Społecznych.

Zlikwidowany, zgodnie z projektem, ma być mechanizm tzw. suwaka, który powodował przesuwanie środków z OFE do ZUS z kont osób, które zbliżały się do wieku emerytalnego.

Projekt określa też podział portfela inwestycyjnego specjalistycznych Funduszy Inwestycyjnych Otwartych. Ma on się składać w minimum 70 proc. z aktywów denominowanych w walucie krajowej i maksymalnie 30 proc. w walutach obcych. Dla zabezpieczenia przed gwałtownym odpływem kapitału z giełdy planowany jest zmniejszający się minimalny limit zaangażowania w akcje do 67,5 proc. w 2029 r.

Zgodnie z założeniami projektu ustawy, portfel osoby, która ma 5 lat do emerytury, będzie docelowo składał się w 70 proc. z instrumentów bezpiecznych, obligacji państwowych i korporacyjnych czy bonów skarbowych.

Źródło: PAP

Pomysł uwzględniania środków przeniesionych z OFE na IKE przy ustalaniu minimalnej emerytury skrytykował Rzecznik Finansowy, w opinii do projektu ustawy:

"Projektowana reforma emerytalna zakłada, że prywatne pieniądze z IKE będą uwzględniane przy ustalaniu ewentualnej dopłaty do minimalnej emerytury. I tu jest problem. Założenia ustawy przewidują, że kwota środków z OFE przenoszona na IKE będzie odrębnie ewidencjonowana (znaczona) i w momencie osiągnięcia przez daną osobę wieku emerytalnego będzie uwzględniana przy ustalaniu ewentualnej dopłaty do minimalnej gwarantowanej emerytury. Dopłata finansowana z budżetu państwa (w uzasadnieniu jest mowa o dopłatach z FUS, co chyba jest tylko pomyłką) nastąpi, jeżeli wyliczona hipotetyczna emerytura (bowiem obok konta i subkonta w ZUS bierze się pod uwagę środki przeniesione z OFE zgromadzone na odrębnym koncie w IKE) będzie w momencie jej ustalenia niższa niż minimalna emerytura w tym samym momencie. Problem w tym, że na koncie i subkoncie w ZUS składki wraz z waloryzacją są zapisane w wartości brutto (podatek płaci się od emerytury, a nie od składki), natomiast w IKE środki są wartością netto (od przeniesionych z OFE środków jest pobrana opłata w wysokości 15 proc., jako quasi podatek, a wypłata z konta IKE już nie jest obarczona podatkiem dochodowym). Dodawane są więc do siebie kwoty o zupełnie różnym charakterze (brutto dodaje się do netto) i na tej podstawie oblicza się emeryturę jaka przysługiwałaby, gdyby wszystkie środki były w ZUS (na koncie i subkoncie, jak dotychczas, gdy środki z OFE w całości przed emeryturą przenoszono na subkonto). Takie podejście jest metodologicznie nieprawidłowe. Emerytury tak policzone są zaniżone (wobec tego, że część podstawy jej obliczania jest pomniejszona o 15 proc.), co w rezultacie może prowadzić do większej liczby emerytur poniżej minimalnych i związanych z tym dopłat" - czytamy w opinii Rzecznika Finansowego do projektu.

Rzecznik zwracał też uwagę, że emerytury wypłacane ze środków ZUS będą opodatkowane, zaś wypłaty ze środków zgromadzonych w IKE nie. -  "Jeśli emeryt podejmie pracę i będzie pobierał emeryturę, to co roku będzie doliczana mu dodatkowa emerytura wynikająca z wpłaconych składek (chyba będzie się je wpłacać tylko do FUS?), pierwotnie ustalona dopłata do emerytury minimalnej finansowana z budżetu państwa nie będzie zmniejszana. Środki z IKE w chwili osiągnięcia wieku emerytalnego można wycofać w różny sposób, nie musi to być emerytura dożywotnia (raczej na pewno nie jest), może to być jednorazowa wypłata lub w kilku ratach. Wówczas emerytura z ZUS może być dla sporej części świadczeniobiorców niższa od minimalnej w danym okresie. Trudno wyobrazić sobie powszechną zgodę na takie podejście" - uzasadnia RF.

krześ

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Dowiedz się więcej na temat: PPK | emerytura | oszczędzanie
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy