​Brytyjczycy masowo oszczędzają w "PPK"

W Wielkiej Brytanii, w systemie, który jest odpowiednikiem Pracowniczych Planów Kapitałowych uczestniczy dziś 87 proc. osób objętych programem. Poziom składek wzrósł od początku działania programu, a trwają dyskusje nad ich kolejnym zwiększeniem.

Polski program PPK jest w dużym stopniu wzorowany na brytyjskim, ale dzięki temu już przy jego konstruowaniu uniknąć kilku błędów, które na Wyspach były korygowane już w trakcie jego działania.

Reklama

W Wielkiej Brytanii program działa od 2012 roku. Obecnie uczestniczy w nim około 10 mln pracowników, a jest to 87 proc. objętych programem. Tam również jest obowiązkowy dla pracodawców, ale dobrowolny dla pracowników, bo mogą zrezygnować. Tym co dziś bardzo różni, to poziom składek, który stopniowo rósł od momentu wprowadzenia programu.

Na początku łączna minimalna wpłata wynosiła 3 proc. (2 proc. wplata pracownika plus 1 proc. pracodawcy). W ubiegłym roku minimalna składka wzrosła do łącznie 5 proc. Teraz to 8 proc. (5 proc. to składki pochodzi od pracownika i 3 proc. od pracodawcy).

- Na początku poziom składek był niski, ale został podniesiony. Przy czym nie spowodowało to wzrostu rezygnacji z uczestnictwa - mówi Malcolm Goodwin, Head of Workplace Savings & Retirement, Aviva UK.

Jak tłumaczy przedstawiciel brytyjskiej Avivy, łączna stopa zastąpienia (relacja emerytury do ostatnich zarobków- red.) w wyniku tych zmian czyli dzięki zwiększeniu składki wyniesie około 40 proc.  (z samego podstawowego systemu to tylko średnio około 20 proc.), natomiast za optymalny poziom uznaje się 60 proc.

- Dlatego w Wielkiej Brytanii trwają teraz dyskusje nad zwiększeniem składki do odpowiednika PPK do 12 proc. - dodaje Malcolm Goodwin.

To odpowiedź na wyzwania demograficzne i rosnącą długość życia. Jak żartobliwie dodaje Goodwin, historia brytyjskiej Avivy zaczęła się w 1696 roku i w tym czasie średnia długość życia wzrosła z 30 lat do 82 lat.

Z brytyjskich danych wynika, że w 1977 roku grupa osób w wieku powyżej 65 lat stanowiła 14 proc. populacji, w 2017 roku 18 proc., a oczekuje się, że w 2047 roku będzie to już 25 proc.

W Wielkiej Brytanii samozatrudnieni są wyłączeni z możliwości oszczędzania na emeryturę w tym systemie, ale rząd zajmuje się tym tematem i zastanawia nad tym jak ich włączyć  się teraz jak ich włączyć. Poziom samodzielnego oszczędzania na emeryturę bardzo spadł.

To co różni brytyjski system od polskiego to polityka inwestycyjna. W Wielkiej Brytanii jako domyślny dla tego programu jest jeden typ funduszu, w którym udział akcji może sięgać około 60 proc. Uczestnicy programu mogą jednak na własne życzenie skorzystać z innych funduszy, ale 97 proc. pozostało przy domyślnym funduszu.

W Polsce przypomnijmy, system opiera się na subfunduszach zdefiniowanej daty, których polityka inwestycyjna dostosowuje się automatycznie do wieku uczestnika, choć u nas też można indywidualnie zmienić subfundusz.

Uczestnicy brytyjskich PPK mają powody do zadowolenia, bo średnia roczna stopa zwrotu z inwestycji (czyli zysk uczestnika) wyniosła 8 proc.

Na rynku brytyjskim limit opłat ustawowo ograniczono na maksymalnym poziomie 0,75 proc, w Polsce jest to max 0,5 plus 0,1 proc. za wyniki inwestycyjne. Co ciekawe, ustawowe ograniczenie opłat na Wyspach wprowadzono już w trakcie działania programu, kiedy zaczęli do niego przystępować mniejsi pracodawcy, bo były obawy, że ich siła negocjacyjna z instytucjami finansowymi oferującymi programu będzie mniejsza niż w przypadku dużych. Na początku programy oferowało tam około 70-80 instytucji, teraz ich liczba spadła do około 30, głównie w efekcie połączeń.

Jak ludzie wypłacają zgromadzone oszczędności emerytalne w Wielkiej Brytanii?

Prawie 54 proc. wypłaca całą sumę, bo zdecydowana większość ma do wypłaty nie więcej niż 30 tys. funtów, a przy takiej kwocie można to zrobić bez żadnych konsekwencji podatkowych. Jeśli ktoś uzbierał więcej, a chce wypłacić jednorazowo,  to zapłaci podatek. Tylko 12 proc. decyduje się na wykupienie z tych oszczędności renty dożywotniej.

Jak przyznaje przedstawiciel brytyjskiej Avivy, najwięcej obaw było o to czy instytucje finansowe poradzą sobie operacyjnie.

- To była duża skala wdrożeń, praktyczna trudność polegała też na tym, że pracodawcy zostawiali zakładanie programu dosłownie na ostatnią chwilę. Czasem zgłaszali się dzień przed ostatecznym terminem.  Poradziliśmy sobie, bo podjęliśmy współpracę z firmami oferującymi programy kadrowo -płacowe, żeby szybko zaadaptować odpowiednie oprogramowanie - dodaje mówi Malcolm Goodwin.

Pytany o to jakie rozwiązania w polskim systemie są lepsze od tych brytyjskich wymienia kilka.

- Dobrym rozwiązaniem są fundusze zdefiniowanej daty, poziom minimalnych wpłat jest na odpowiednim poziomie, bo nie są za wysokie z punktu widzenia pracodawców. Dobrze, że poziom maksymalnych opłat za zarządzanie został wprowadzony od początku, a nie już w trakcie trwania programu - mówi.

Marek Przybylski, prezes Aviva Investors TFI  dodaje, że teraz polski rynek będzie się mierzył z tym dużym wyzwaniem.

- Tempo wprowadzenia programu jest szalone w Polsce. Legislacja powstaje równolegle z całym procesem. Mamy 4 tys. firm, które do końca roku będą musiały wdrożyć PPK. Poziom partycypacji  zakładamy na dość konserwatywnym poziomie 50 proc. - mówi.

Przy okazji zwraca uwagę na niezbyt korzystny timing wprowadzania programu w kontekście prognoz rynkowych.

- To jest element ryzyka. O ile ostanie 10 lat były dobre dla rynków finansowych i giełdy, to teraz narasta ryzyko korekty w przyszłym roku czy 2021 roku, kiedy program PPK będzie się rozpędzał- mówi Marek Przybylski, prezes Aviva Investors TFI.

Monika Krześniak - Sajewicz

Dowiedz się więcej na temat: system emerytalny | oszczędzanie na emeryturę | emerytura | PPK
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy