Przewidywanie co do udziału Polaków w Pracowniczych Planach Kapitałowych już po ich starcie są ostrożniejsze niż jeszcze kilka miesięcy wcześniej. Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju i twórca programu ocenia, że jeśli w pierwszym etapie uczestnictwo sięgnie 40-50 proc. będzie to można uznać za dobry wynik.
- Będzie duży rozstrzał od 20 proc do 80 proc. Sporo zależy od podejścia pracodawcy. Średni wynik 40-50 proc na pierwszym etapie byłby bardzo dobry. Wszędzie upowszechnienie tego typu programu zajmuje lata, a co dopiero w Polsce, po historii OFE - napisał Paweł Borys, prezes PFR, na Twitterze odnosząc się do pytań o uczestnictwo w PPK.
Te ostrożne przewidywania szefa PFR padły też na Kongresie 590, w rozmowie z Interią. Mówił, że na razie na programie ciążą doświadczenia z OFE i niski poziom zaufania Polaków. Jak dodał największym wyzwaniem jeżeli chodzi o upowszechnienie PPK będą małe i średnie firmy. Dużą nadzieją jest jednak możliwość szerokiej partycypacji w programie sektora publicznego i sektora dużych firm.
To oznacza skorygowanie prognoz w dół, bo jeszcze w czerwcu czyli przed startem programu oczekiwania twórcy koncepcji PPK sięgały 50-60 proc.
To pokazuje, że rozbiór OFE za czasów PO i ministra finansów Jacka Rostowskiego spowodował większą demolkę zaufania do programów emertytalnych niż można było przypuszczać i to mimo tego, że w ustawie o PPK jest literalny zapis o tym, że zgromadzone w PPK środki są prywatne, a dodatkowo w każdej chwili można je wypłacić.
Może się jednak okazać, że w miarę jak program "okrzepnie" udział będzie się zwiększał. Tak było w Wielkiej Brytanii, gdzie finalnie w programie bliźniaczo podobnym do polskich PPK uczestniczy w 87 proc. uprawnionych.
Na wzrost liczby osób, które zdecydują, że jednak chcą oszczędzać w ramach PPK może wpływać przebijająca się powoli świadomość tego, że w przypadku młodych ludzie przyszłe emerytury będą groszowe. Dla niektórych może to być szok, bo tzw. stopa zastąpienia czyli relacja emerytury w stosunku do ostatniego wynagrodzenia dziś wynosi 56 proc. (ostatniej płacy), a w 2060 roku będzie to tylko około 25 proc.
Natomiast zniechęcająco do oszczędzania w ramach prywatnego systemu mogą działać obietnice polityków, wypłaty 13- tej czy 14-tej emerytury, bo część społeczeństwa może uznać, że skoro obecni emeryci mogą liczyć na takie polityczne prezenty, to w przyszłości też tak będzie.
Prezes PFR przekonuje, że program ze względu na swoją konstrukcję jest korzystny dla każdego, a szczególnie istotny jest dla kobiet, bo ich świadczenia emerytalne są dużo niższe i to one częściej niż mężczyźni popadają w biedę po wejściu w okres emerytalny.
Prognozę przyszłej emerytury co roku przesyła ZUS, ale warto pamiętać, że to tylko symulacja przy założeniach, składek na podobnym poziomie co wcześniej, a dodatkowo prognozowana kwota to wartość brutto.
Z kolei narzędziem, który ułatwi oszacowanie oszczędności, które można uzbierać w ramach PPK jest specjalny kalkulator na stronach mojePPK.pl Są tam uwzględnione składki pracownika, pracodawcy i państwa - można więc wyliczyć ile się uzbiera przy określonym poziomie składek i okresie oszczędzania, ale także sprawdzić ile trzeba odkładać, żeby uzbierać konkretną kwotę.
Przypomnijmy, że w PPK uczestniczą trzy strony, pracownik wpłaca minimum 2 proc. wynagrodzenia (z wyjątkiem osób o najniższych dochodach), pracodawca dokłada co najmniej 1,5 proc., a państwo na początek 250 zł i potem, co roku, po 240 zł.
krześ