PPK: Co zaważy na popularności tego programu?

Partycypacja na początku działania PPK jest „bardzo dobra”, „przyzwoita”, ale dla niektórych jednak „rozczarowująca”. Byłaby wyższa gdyby nie fatalne doświadczenia ludzi z OFE oraz niefortunna zbieżność końcowego okresu wdrażania pierwszej fazy PPK z ogłaszaniem decyzji co losów tego co w OFE zostało czyli przekształcanie ich w IKE. Jeśli politycy nie będą się wtrącać, to PPK ma szansę na rozwijanie skrzydeł w kolejnych latach. Jakie są ryzyka przy wprowadzaniu programu w mniejszych firmach – oceniają eksperci z instytucji finansowych i związków zawodowych.

Uczestnictwo w Pracowniczych Planach Kapitałowych w największych firmach, na początku funkcjonowania tego programu, wyniosło 39 proc., a uwzględniając również firmy, które utworzyły PPE  w wyniku wejścia ustawy o PPK,  ten udział wynosi 41 proc. Natomiast łącznie wśród tych, które wprowadziły PPK lub prowadzą PPE, jest to 44 proc.

Reklama

Co wpłynie na uczestnictwo w programie w kolejnych latach? Co pomaga, a co szkodzi upowszechnianiu programu? Zapytaliśmy ekspertów.

Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju: Najważniejszym efektem pierwszego etapu wdrażania PPK jest fakt, że w ciągu niecałego roku 1,3 mln osób zaczęło oszczędzać na emeryturę. Partycypacja sięgnęła 41 proc., bo trzeba uwzględnić firmy, które po wejściu w życie ustawy o PPK założyły PPE, bo miały taki wybór. Bardzo pozytywnie oceniam, że w przypadku kilkuset firm uczestnictwo przekracza 50-60 proc. co pokazuje, że tam program uzyskał wysoką akceptację, spotykaną tylko w kilku krajach na takim poziomie na starcie. Zwykle upowszechnienie takich programów zajmuje kilkanaście lat. Dodatkowo, jeśli z całej liczby pracowników zatrudnionych w firmach 250 + odejmiemy pracowników będących cudzoziemcami oraz tych powyżej 55 roku życia, które nie podlegały zapisowi do PPK, to poziom uczestniczących vs tych, którzy zrezygnowali rozkłada się 50/50 proc., co daje bardzo dobry wynik. Zwłaszcza w kontekście tego, że po 20 latach aktywnych kont IKE, IKZE i PPE było w 2018 zaledwie 900 tys.

Dane wskazują też na kilka negatywnych zjawisk, bo jest kilkaset firm, w których udział pracowników w PPK jest z kolei bardzo niski, na poziomie 10-20 proc. Są to głównie firmy działające poza dużymi ośrodkami miejskimi, z branż, w których jest duży udział umów na czas określony oraz takie, które podeszły czysto technicznie do PPK, czyli potraktowały to tylko jako obowiązek wdrożenia,  a nie jako szansę stworzenia benefitu dla swoich pracowników. Pierwsze dane pokazały też, że uczestnictwo w firmach z udziałem kapitału polskiego jest o 10 pkt proc. niższe niż w tych z udziałem kapitału zagranicznego. To prawdopodobnie wynika z tego, że firmy z grup zagranicznych doskonale znają tego typu programy emerytalne, uruchomiły wraz z wdrażaniem programu, pozytywną komunikację do pracowników, działy HR zaangażowały się w szkolenia i to się przełożyło na wyższą partycypację. Polskie firmy potrzebują czasu, żeby się z takim programem oswoić, tak ja kilka lat temu przyzwyczajały się do oferowania dodatkowych bonusów, takich jak pakiety medyczne dla pracowników, czy dodatkowe ubezpieczenia grupowe.

Przy wprowadzaniu PPK w średnich firmach, zatrudniających od 50 do 250 pracowników będziemy wykorzystywać doświadczenia z dużych firm. Wkrótce przeprowadzimy też bardzo dokładne badania fokusowe w wybranej grupie firm, które wprowadziły PPK, żeby dowiedzieć się co było przyczyną rezygnacji z programu. Będziemy na pewno kłaść większy nacisk na szkolenia w mniejszych ośrodkach miejskich, prób bezpośredniego  dotarcia do pracodawców z wykorzystaniem naszej infolinii, planujemy też większą kampanię w mediach lokalnych. Oczywiście cały czas będziemy prowadzić kampanię w telewizji i internecie. W ostatnich trzech miesiącach bardzo się zwiększyło wykorzystanie infolinii PPK i dziennie kontaktuje się z nami ponad 150 pracodawców lub pracowników. Rośnie też wykorzystanie portalu mojePPK, na którym było już ponad 5,5 mln wejść. Będziemy zachęcali także te osoby, które zrezygnowały, aby jednak przystąpiły i korzystały z dopłat do swoich prywatnych oszczędności.

Łukasz Kwiecień, wiceprezes zarządu PKO TFI: Dane PFR są zgodne z naszymi wcześniejszymi szacunkami. I jak na początek wieloletniego programu taka partycypacja jest całkiem przyzwoita. Byłoby zapewne lepiej, gdyby nie fatalne doświadczenia ludzi z OFE oraz niefortunna zbieżność końcowego okresu wdrażania pierwszej fazy PPK z ogłaszaniem decyzji co do losów OFE właśnie. Wiele osób było ewidentnie zdezorientowanych, co negatywnie wpływało na decyzje odnośnie PPK. Zresztą ostateczne rozstrzygnięcia co do OFE i sposób przeprowadzenia zmian będą miały znaczący wpływ na nastawienia także do PPK. Trzeba mieć jednak świadomość, że wdrożenie PPK w pierwszej grupie firm to dopiero początek całego procesu.

Jeśli w sprawę nie będą się wtrącali politycy, to PPK ma szansę na rozwijanie skrzydeł w kolejnych latach. Siłą napędową powinny być twarde fakty i matematyka - PPK to oczywisty benefit - korzyść dla pracownika - uczestnika. Jesteś w programie - zyskujesz, nie ma cię - nie ma twojej korzyści, więc de facto tracisz. Jestem przekonany, że gdy świadomość ta dotrze do samych zainteresowanych, to do programu wrócą także niektórzy z tych, którzy pochopnie i pod wpływem bzdurnych opinii z niego zrezygnowali. Bardzo istotne będzie to, czy sami pracodawcy będą widzieli PPK jako szansę na pozyskiwanie i zatrzymywanie dobrych pracowników, czy tylko jako na niechciany koszt. A to zależeć będzie z kolei m.in. od sytuacji na rynku pracy. Ale oczywiście, przed wszystkimi nami - olbrzymia praca. Edukacyjna i organizacyjna. Wyzwań jest sporo. Pierwszy etap pokazał na przykład, że - niestety - część firm ma problemy nawet z panowaniem nad danymi o własnych Pracownikach. Liczymy także na doprecyzowanie i uproszczenie niektórych regulacji PPK. Reasumując - początek PPK jest zgodny z oczekiwaniami, a rozwój programu zależy m.in. od sytuacji na rynku pracy i wykonania olbrzymiej pracy edukacyjnej i organizacyjnej.

Marek Przybylski, prezes Aviva Investors TFI: Pierwsze dane o partycypacji pracowników dużych firm w PPK są poniżej oczekiwań, ale to dopiero punkt startu. Można mówić o umiarkowanym sukcesie i mieć nadzieję na rozwój programu. Pierwsza faza wdrażania PPK była bardzo konkurencyjna. Pozycja PZU i PKO jest mocniejsza od oczekiwań, co wywiera presję na podmioty o małym udziale w rynku, a w dalszej perspektywie może prowadzić do jego koncentracji.

Partycypacja w firmach jest bardzo zróżnicowana. Zależy to przede wszystkim od ogólnego nastawienia pracodawcy i pracowników do PPK, które wpływało też na sposób komunikacji. Podczas spotkań w firmach dało się wyraźnie odczuć, jakie może być zainteresowanie PPK. Ważne są też czynniki ekonomiczne. W branżach o niskiej marży 1,5 proc. składka po stronie pracodawcy jest istotnym obciążeniem. Podobnie 2 proc. składka pobierana od niskiej pensji pracownika jest zauważalnym uszczupleniem wypłaty, co wpływa na decyzje.W tej rywalizacji stawialiśmy na łatwość integracji systemów kadrowo-płacowych pracodawcy z PPK przy zastosowaniu rozwiązań Comarchu i Sage. Okazało się, że to istotny, ale nie decydujący czynnik. Może on być rozstrzygający w drugiej fazie, gdyż średnie i małe firmy częściej używają tych właśnie systemów i nie chcą ponosić dodatkowych kosztów na interfejsy do PPK. Ważna też będzie szeroka dystrybucja - w tym celu przeszkoliliśmy 600 agentów ubezpieczeniowych, którzy będą aktywnie docierać do firm w całym kraju. Jeśli większość firm 50+ odłoży wprowadzanie PPK na marzec-kwiecień 2020 r., będą potrzebowały wsparcia i wszyscy staniemy wtedy przed trudnym wyzwaniem.

PPK jest oparty na modelu brytyjskim, a my jesteśmy tam liderem rynku. Współpracujemy więc z naszymi zespołami w Norwich, Yorku i Sheffield, zajmującymi się sprzedażą oraz obsługą pracodawców i pracowników. Z ich doświadczeń wynika, że kluczem do partycypacji w dłuższym terminie jest jakość obsługi, a także przyrost wartości środków na rachunkach klientów. Mimo początkowych obaw partycypacja w Wielkiej Brytanii przekracza 90 proc., co jest też dla nas długofalowym celem.

Robert Garnczarek, prezes AXA TFI: Początkowy poziom partycypacji mimo wszystko jest rozczarowujący, szczególnie, że każda ze stron włożyła w ten program mnóstwo wysiłku. My się już z tym faktem oswoiliśmy, bo takie same dane widać było w deklaracjach firm, które z nami podpisały umowy o prowadzenie PPK. Zaskakujące jest dla nas skrajne zróżnicowanie partycypacji, która u naszych klientów waha się od udziału powyżej 80 procent pracowników do poniżej 10 procent. Początkowo sądziliśmy, że poziom jest proporcjonalny do rentowności branży. Jednak po dokładniejszej analizie okazało się, że partycypacja jest pochodną działań edukacyjnych i w głównej mierze zależy od wysiłku pracodawcy włożonego w edukację pracowników.

Gdy zaczęliśmy wdrażanie PPK w Grupie AXA i u naszych klientów, pracownicy często byli negatywnie nastawieni do tego programu. Natomiast w tych firmach, gdzie zarządy położyły duży nacisk na edukację swoich pracowników i chętnie korzystały z materiałów i szkoleń prowadzonych przez AXA, to się zmieniało i udział pracowników był zdecydowanie wyższy. Na przykład w Grupie AXA utrzymuje się na poziomie 70 procent. Ten wniosek wykorzystamy na przyszłość. Będziemy się też dalej skupiać na pokazywaniu korzyści PPK, bo to jest dobrze skonstruowany program. Mam nadzieję, że z czasem coraz więcej osób zrozumie, że udział w programie daje więcej korzyści niż pozostawanie poza nim.

Aleksandra Wiktorow, była prezes ZUS: Wydaje mi się, że ta partycypacja jest całkiem dobra, choć w uzasadnieniu do ustawy była założona na dużo wyższym poziomie. Ja jednak nie spodziewałam się lepszego wyniku. Sama idea PPK jest dobra, choć nie wszystkie elementy tego programu mi się podobają.

Dla młodych osób o wysokich zarobkach, to z pewnością jest korzystny program, skoro do ich składki drugie tyle dokłada pracodawca i państwo.  Natomiast w przypadku osób o niskich wynagrodzeniach, PPK w niewielkim stopniu podniosą dochody na emeryturze, zwłaszcza w przypadku tych, którzy skorzystają z możliwości obniżenia swojej składki. Trzeba też wziąć pod uwagę, że na razie program objął duże firmy, w których zarobki są wyższe, a w tej drugiej grupie firm wynik może być gorszy.

Do tego by ta partycypacja była wyższa, potrzeba wiary społeczeństwa w tego typu programy, a z tym jest ciężko. Z jednej strony są zachęty do zapisywania do PPK, a z drugiej przeprowadza się zmiany przekształcające OFE w IKE, które są niekorzystne. Ktoś kto był w OFE, a nie chce przejść do IKE, tylko  do ZUS, będzie miał środki zapisane na koncie podstawowym, a nie na subkoncie czyli nie będą one  dziedziczone. To jest dyskryminujące, bo w przypadku osób, które są w OFE, a przejdą do  ZUS-  ich środki nie będą dziedziczone, ale jeśli ktoś był tylko w ZUS, to 7,3 proc. ma zapisane na subkoncie, na którym środki podlegają dziedziczeniu. Z punktu widzenia przyszłej emerytury to nie ma wielkiego znaczenia, ale efekt psychologiczny i wpływ na świadomość społeczną jest negatywny. Kolejny czynnik wpływający na uczestnictwo to brak elementarnej wiedzy na temat wysokości przyszłych emerytur, a te będą bardzo niskie w stosunku do zarobków.


Bogdan Grzybowski, dyrektor wydziału polityki społecznej OPZZ: Jak na początek to bardzo dobry wynik, ponieważ, jeśli weźmiemy pod uwagę kraje, w których wprowadzono podobny program np. w Wielkiej Brytanii  już na starcie mógł w nim uczestniczyć sektor  finansów publicznych, co się mocno dokładało do poziomu partycypacji, a u nas ta grupa przystąpi do PPK dopiero w 2021 roku. Po drugie, ten wynik udało się osiągnąć,  mimo braku społecznego zaufania do systemu emerytalnego, po doświadczeniach związanych z reformą w 1999 roku, kiedy wprowadzono drugi filar i OFE i obiecywano emerytury pod palmami, a potem okazało się, że są one w nowym systemie  o 50 proc. mniejsze niż wyliczane według starego systemu. Społeczeństwu nie wytłumaczono wówczas tego, że OFE nie są prywatnymi środkami, ale publicznymi, stąd umorzenie 51 proc. środków w 2014 roku wywołało w ludziach odczucie, że ktoś im ukradł te pieniądze. Dlatego dziś wiele osób porównuje PPK do OFE i pojawia się strach, że z tym programem może stać się to samo,  mimo że tego typu porównania są nieuprawnione, to niestety w świadomości społecznej tego typu odczucia i obawy są. Biorąc pod uwagę wszystkie te elementy, uwzględniając firmy, które "uciekły" przed PPK zakładając PPE, uważam partycypację na poziomie 41 proc za duży sukces. 

Spodziewam się jednak, że druga fala PPK czyli przystępowanie do programu przedsiębiorstw zatrudniających powyżej 50 osób firm będzie pod tym względem trudniejsza, ale zakładam, że uczestnictwo w PPK gwałtownie skoczy w 2021 roku, kiedy cała sfera finansów publicznych czyli m.in. służba zdrowia czy nauczyciele wejdą do programu. Poza tym pierwsze doświadczenia, rozmowy w pracy i przykłady uczestników będą działać przekonująco do programu, bo będzie widać, że jeśli ktoś odłożył w PPK 100 zł, to dostaje drugie 100 zł.  Podobnie było w innych krajach, Wielkiej Brytanii czy Nowej Zelandii, w których w kolejnych latach funkcjonowania podobnych programów uczestnictwo rosło. 

Warto zwrócić uwagę na fakt, że w firmach z udziałem kapitału zagranicznego, partycypacja była znacznie wyższa niż w polskich przedsiębiorstwach, co wynika z większej wiedzy i większego doświadczenia, a także z naszych obserwacji wynika, że w polskich przedsiębiorstwach pracownicy mieli gorszy dostęp do informacji o programie.

Opinie zebrała Monika Krześniak-Sajewicz

Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy