Prywatyzacja OFE? Mocna przesada

Projekt ustawy o przekształceniu Otwartych Funduszy Emerytalnych w fundusze prowadzące Indywidualne Konta Emerytalne zanim trafi do Sejmu przejdzie jeszcze konsultacje społeczne. Już teraz eksperci krytykują między innymi drastycznie krótki czas na decyzję czy wybrać IKE czy ZUS. Kwestionują też określanie tej operacji mianem prywatyzacji środków z OFE.

Projekt zakłada, że przekształcenie OFE w fundusze inwestycyjne prowadzące Indywidualne Konta Emerytalne, które zostaną zasilone aktywami pochodzącymi z OFE. Obecnie jest to łącznie około 162 mld zł. Średnio na jednego uczestnika przypada 10,2 tys. zł, ale te kwoty są bardzo zróżnicowane.

Reklama

Przeniesienie środków z OFE na IKE, z możliwością dalszych dobrowolnych wpłat będzie opcją domyślną.  Jednak każdy spośród 15,7 mln członków OFE  będzie miał prawo wyboru i może zdecydować, że woli by te pieniądze przeszły do ZUS.  Wówczas środki zgromadzone w OFE zostaną zapisane na indywidualnym koncie prowadzonym w ZUS, a odpowiadające im aktywa trafią do Funduszu Rezerwy Demograficznej.

Rząd zakłada, że przy wariancie domyślnym (przeniesieniu do IKE) pozostanie 80 proc. osób, a 20 proc. zdecyduje się na drugą opcję, czyli wybierze ZUS.

Wypłata środków z IKE będzie możliwa po osiągnięciu wieku emerytalnego i ma być wolna od jakiegokolwiek podatku.  W związku z tym, że emerytury z ZUS są opodatkowane podatkiem dochodowym PIT według skali, czyli stawki 18 lub 32 proc.  to dla równowagi  od środków przenoszonych  z OFE na IKE zostanie pobrana  jednorazowa zryczałtowana opłata w wysokości 15 proc. rozłożona na dwie raty.

Środki w IKE będą dziedziczone, a te przeniesione do ZUS nie będą. Projekt ustawy określa, że fundusze wyodrębnione po przeniesieniu aktywów z OFE będą prowadziły politykę inwestycyjną dopasowaną do wieku ubezpieczonych, określając procentowy udział instrumentów dłużnych w poszczególnych portfelach subfunduszu przedemerytalnego, do którego, w miarę zbliżania się do wieku emerytalnego, będą przenoszone środki pochodzące z OFE. Będzie to pełniło funkcję zbliżoną do istniejącego dziś tzw. "suwaka bezpieczeństwa", ale jak podkreślają autorzy projektu z istotną różnicą, że środki aż do osiągnięcia wieku emerytalnego pozostaną w filarze kapitałowym, na IKE.

OPINIA

Marcin Wojewódka, wiceprezes Instytutu Emerytalnego

Zgodnie z projektem ustawa ma wejść w życie już z dniem 1 listopada 2019 roku, ale czas na podjęcie decyzji przez członka OFE w sprawie ewentualnego przeniesienia środków z Otwartego Funduszu Emerytalnego do Funduszu Rezerwy Demograficznej został zaplanowany tylko do dnia 10 stycznia 2020 roku. Jest to więc stosunkowo krótki okres na podjęcie przemyślanych decyzji, a będzie tym trudniej, że końcówka roku to czas świąteczny i zwykle co innego mamy wtedy na głowie. Pytanie, z czego wynika taki harmonogram i co jest jego celem? Czy w sytuacji domyślnego przekształcenia OFE w IKE rządowi zależy bardziej na 15 proc.  opłacie przekształceniowej?

W obecnym stanie prawnym i faktycznym środkami Funduszu Rezerwy Demograficznej zarządza Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Jak pokazują liczby, robi to dosyć efektywnie i to relatywnie bardzo niedużym kosztem własnym. Można szacować, że koszty zarządzania FRD to w skali roku kilka milionów złotych. Projekt ustawy likwidującej OFE przewiduje nie tylko to, że część ze środków z likwidowanych OFE trafi do tego funduszu, ale co więcej, środki zgromadzone do tej pory w FRD nie będą już zarządzane wewnętrznie przez ZUS, ale zostaną powierzone w zarządzanie podmiotowi, jakby nie było, komercyjnemu.  Taka sytuacja może też mieć istotne znacznie dla rynku kapitałowego. Już dzisiaj w FRD jest około 40 mld zł, a do tego dojdą środki, które w wyniku likwidacji OFE trafią do ZUS (w treści uzasadnienie projektu tej ustawy rząd szacuje je na ok. 32 mld zł). Ale w projekcie ustawy zapisano także, że zarządzanie FRD przez podmiot zewnętrzny (Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych, którego jednym akcjonariuszem jest Polski Fundusz Rozwoju Spółka Akcyjna) będzie odpłatne i będzie kosztowało FRD maksymalnie 0,05 proc. wartości aktywów w skali roku. Oczywiście to nieduży procent, ale jeśli przyjąć, że stosowana będzie najwyższa stawka i to od aktywów FRD liczonych w miliardach złotych, to wychodzi opłata za zarządzanie liczona już w dziesiątkach milionów złotych, a nie w milionach.  I jakby nie liczyć płacenie kilkadziesiąt milionów to więcej niż kilka.

Karol Pogorzelski, ekonomista ING Banku Śląskiego

Przekształcenia OFE w IKE bis w żadnej mierze nie należy utożsamiać z prywatyzacją środków na indywidualnych kontach w OFE. Prywatne będą one bowiem jedynie z nazwy. Szczęśliwy właściciel konta IKE bis nie tylko bowiem nie będzie miał możliwości wypłaty zgromadzonych na nich pieniędzy do 60 lub 65 roku życia, lecz także nie będzie miał praktycznie wpływu na sposób inwestowania tych środków. Przez najbliższe 10 lat będzie musiał lokować je w większości w akcje (w celu ochrony GPW), by w kolejnych latach wraz ze zbliżaniem się do emerytury inwestować coraz więcej w obligacje skarbowe (również wymóg ustawowy). Innymi słowy, z teoretycznie prywatnymi środkami na IKE bis niewiele będzie można zrobić aż do osiągnięcia wieku emerytalnego.

Jaka więc będzie praktyczna konsekwencja zamiany OFE w IKE bis dla przeciętnego Polaka? Otóż otrzyma on trochę niższą emeryturę (bo ZUS przy jej obliczaniu nie uwzględni środków z OFE), a w zamian otrzyma jednorazowo lub w ratach pewną sumę pieniędzy (85 proc. środków odłożonych do OFE powiększonych o ewentualne zyski z inwestycji). Sądzę że dla większości z nas ta zamiana będzie niekorzystna. Wynika to stąd, że zarządzanie oszczędnościami na emeryturze jest bardzo trudne. Nie sposób jest na przykład ocenić, jakiego wieku dożyjemy. A jest to kluczowa informacja z punktu widzenia tempa, w jakim możemy wydawać nasze oszczędności emerytalne. Badania dr hab. Michała Krawczyka (w ramach Think Forward Initiative) świadczą, że większość z nas przypisuje zbyt niskie prawdopodobieństwo dożycia sędziwego wieku. Innymi słowy, gdyby nie emerytura z ZUS, to narażalibyśmy się na duże ryzyko, że skończą się nam oszczędności w ostatnich latach życia. Dlatego moim zdaniem, dla większości z nas, zwłaszcza tych, którzy prowadzą zdrowy tryb życia i mają szansę dożyć późnej starości, lepszym wyborem będzie przeniesienie środków z OFE do ZUS a nie do IKE bis.    

Monika Krześniak-Sajewicz

Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy