Jak uchronić oszczędności przed zębem inflacji?

​Polacy trzymają blisko 200 mld zł w gotówce, tracąc przy obecnym poziomie wzrostu cen co roku ponad 4 mld zł, a trzymając nadwyżki finansowe na nieoprocentowanych lub niskooprocentowanych rachunkach bankowych tracą kolejne 8 mld zł.

Liczba firm z Pracowniczym Planem Kapitałowym przekroczyła 600 - poinformował na twitterze Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju. Program wystartował od lipca i na początku objął największe firmy, a potem obejmie także średnie i małe.

Reklama

PPK to program oszczędzania na emeryturę i dzięki swojej konstrukcji m.in. automatycznemu zapisowi i dopłatom ze strony pracodawców i państwa ma szansę na upowszechnienie. Dotychczas oferowane indywidualne produkty emerytalne nie zyskały na popularności. Zmiana podejścia do długoterminowego oszczędzania jest konieczna, m.in. ze względu na to, że przyszłe emerytury będą drastycznie niskie, co może oznaczać szokowy spadek poziomu życia.

-Najbardziej potrzebujemy stałego dochodu w okresie po przejściu na emeryturę. Musimy sobie uświadomić, że nasza emerytura z ZUS będzie niska - zaledwie 25-30 proc. naszych ostatnich wynagrodzeń. Dlatego tak ważne jest, aby samemu oszczędzać na emeryturę w okresie aktywności zawodowej. Temu właśnie służą kapitałowe plany emerytalne, które działają w większości rozwiniętych krajów na świecie. W Polsce do takich produktów emerytalnych zalicza się IKE lub IKZE jeżeli oszczędzamy sami oraz PPE lub PPK jeżeli gromadzimy kapitał w miejscu pracy. Warto planować finanse długoterminowo i w miarę zbliżania się do emerytury inwestować coraz bardziej ostrożnie, zwłaszcza w okresie ostatnich 5 lat, kiedy oszczędności zwykle mamy najwięcej - przekonuje Paweł Borys, prezes PFR i główny twórca systemu PPK.

Przy okazji wprowadzania PPK rozpoczęła się dyskusja nie tylko  na temat niskich emerytur w przyszłości, ale też konieczności zbudowania nawyku do długoterminowego i efektywnego inwestowania.

Co Polacy powinni wiedzieć by ich nadwyżki finansowe nie traciły realnie na wartości, a jednocześnie nie wystawiać się na zbyt duże ryzyko?

- Aby naprawdę zarabiać, musimy też zrozumieć, że wartość pieniędzy zmienia się w czasie - konkretnie spada siła nabywcza pieniądza, ponieważ rosną ceny produktów i usług. Wzrost cen zwany inflacją wynosi w stabilnej gospodarce około 2,5 proc. rocznie, czyli o tyle rocznie traci na wartości gotówka, którą mamy w portfelu, jeżeli jej nie inwestujemy. O zarabianiu mówimy tylko wtedy, kiedy dochód z aktywów, w które inwestujemy, przekracza tempo wzrostu cen. Jeżeli trzymamy gotówkę lub pieniądze na nieoprocentowanych lokatach bankowych to tracimy, a nie zarabiamy. Przy inflacji 2,5 proc. rocznie każda złotówka jest warta zaledwie 78 groszy po 10 latach, a traci połowę wartości po 28 latach, a po 40 latach, zostaje nam już tylko 37 gr - ocenia Borys.

- Jeżeli trzymamy pieniądze na lokatach bankowych lub w obligacjach skarbowych zwykle ich oprocentowanie jest zbliżone do wysokości inflacji - ten rodzaj inwestycji pozwala zachować realną wartość naszych pieniędzy, ale nie zarabiać. Niestety obecnie Polacy trzymają blisko 200 mld zł w gotówce, tracąc przy obecnym poziomie wzrostu cen co roku ponad 4 mld zł. Jednocześnie 2/3 z 700 mld zł depozytów osobistych w bankach znajduje się na nieoprocentowanych lub nisko oprocentowanych lokatach. Oznacza to kolejne 8 mld zł strat rocznie. Czyli łącznie Polacy tracą obecnie co roku ponad 12 mld zł tylko dlatego, że nie inwestują oszczędności w instrumenty o wyższym niż inflacja oczekiwanym dochodzie - tłumaczy Paweł Borys.

Dlaczego tak jest? - Zwykle głównym argumentem jest to, że oprocentowanie lokat jest niskie. A to prowadzi do kolejnej ważnej reguły zarabiania, czyli magii procentu składanego. Rzeczywiście, lokata na 2,5 proc. rocznie nie zwala z nóg, a często teraz oprocentowanie bywa niższe. Niemniej nawet przy oprocentowaniu 2,5 proc. po dziesięciu latach mamy z każdej złotówki 1,28 gr, a po 40 latach 2,7 zł. Wartość pieniędzy rośnie szybciej niż roczne oprocentowanie, ponieważ po roku odsetki doliczane są do kapitału i nowe odsetki naliczane są od większej kwoty. W ten sposób chronimy pieniądze przed inflacją. Natomiast jeżeli stopa zwrotu z inwestycji wyniosłaby 5 proc. rocznie to po 10 latach z każdej złotówki otrzymalibyśmy 1,6 zł, a po 40 latach 7 zł- wylicza Paweł Borys.

Zachęca by poświecić chwilę, aby zaplanować inwestycje, która daje możliwość osiągnięcia wyższej stopy zwrotu niż inflacja. - Zwłaszcza, że dostępne produkty emerytalne oferują atrakcyjne zachęty podatkowe, a w PPK do każdej gromadzonej złotówki drugą złotówkę dokłada wspólnie pracodawca i państwo. Oznacza to 50 proc.  zwrot z inwestycji na starcie. Brzmi chyba dobrze w porównaniu do 2,5 proc. na lokacie? - dodaje.

d.e.

Dowiedz się więcej na temat: PPK | oszczędzanie
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy