Przyszłe emerytury: wyższe podatki czy wiek emerytalny?

Polacy nie mają zaufania do instytucji, z których będą dostawać świadczenia na emeryturze. Liczne i często sprzeczne ze sobą zmiany systemowe go nie wzmacniają. Pozytywny impuls powinien dać program PPK, ale i tak kluczowego problemu nie rozwiąże. Czeka nas więc poważna decyzja czy trzeba podnieść podatki czy wiek emerytalny - takie wnioski płyną z debaty Interii "Jak przekonać Polaków do długoterminowego oszczędzania"?


Budowanie oszczędności na emeryturę to konieczność, ale na razie wygrywa bieżąca konsumpcja. Powodów tej sytuacji jest wiele. 

Reklama

- Dużym problemem jest niskie zaufanie do instytucji, a w szczególności do instytucji rynku finansowego.  To powoduje, że dobrowolne formy oszczędzania jak IKE czy IKZE do tej pory nie cieszyły się popularnością. Jeśli już oszczędzamy,  to indywidualnie np. kupując drugie mieszkanie, które w razie potrzeby można będzie sprzedać, żeby utrzymać się na emeryturze - tłumaczy dr hab. Michał Krawczyk z Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego.

Eksperci zwracają też uwagę, że jesteśmy krajem na dorobku.

- Pamiętajmy, że jesteśmy społeczeństwem, które przeszło zabory, drugą wojnę światową, PRL i w związku z tym musieliśmy odrabiać duże zaległości, także konsumpcyjne i edukacyjne, a do tego dochody rozporządzalne były niskie. Ta sytuacja się zmieniła, zwłaszcza w ostatnim czasie i jeśli popatrzymy na dochody i wydatki, to okazuje się, że w ciągu 3-4 lat wyraźnie ujawniły się nadwyżki finansowe - podkreśla Bartosz Marczuk, wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju

Jak dodaje, bez stworzenia systemu z atrakcyjnymi zachętami nie można oczekiwać, że ludzie zaczną powszechnie oszczędzać. - Dlatego zarówno moment wdrażania Pracowniczych Planów Kapitałowych jak i  konstrukcja tego programu są optymalne. Chodzi między innymi o mechanizm automatycznego zapisu i  uczestnictwo trzech stron, co powoduje, że pracownik  wpłacając składkę drugie tyle dostaje od pracodawcy i państwa.  To powody, dla których śmiało można założyć, że ten system się upowszechni - tłumaczy Marczuk.

Czy można powiedzieć, że znaleźliśmy się w punkcie zwrotnym i zaczynamy samodzielnie oszczędzać na emeryturę?

- Możemy powiedzieć, że ten proces się zaczyna, choć wciąż klientów regularnie oszczędzających nie jest zbyt wielu.  Jednocześnie warto zwrócić uwagę na pewną ciekawostkę, która może dziwić. Otóż okazuje się, że rośnie skłonność do regularnego oszczędzania wśród osób starszych. Potwierdzają to dane Komisji Nadzoru Finansowego, z których wynika, że 30 proc. klientów posiadających IKE lub IKZE to osoby powyżej 60-ego roku życia, co jest zaskakujące, ponieważ wydaje się, że są to idealne produkty dla osób młodszych - mówi Rafał Madej, dyrektor Departamentu Produktów Inwestycyjnych i Ubezpieczeniowych w PKO BP.

- Cieszy natomiast, że mamy do czynienia ze znikającymi barierami, które powodowały niechęć do oszczędzania. Chodzi o takie kwestie jak struktura opłat w produktach inwestycyjnych, bo to one sprawiały, że osoby ze skłonnością do oszczędzania wpadały w pułapkę kupując produkty, które nie były w stanie zrealizować tego celu,  nawet przy samodyscyplinie i wyrzeczeniach. Teraz te produkty są coraz bardziej przyjazne dla klientów, a dużą rolę odgrywają też regulacje jak choćby dyrektywa MIFID - tłumaczy Rafał Madej.

Dodaje, że z badań wynika, iż klienci zaczynają redefiniować swoje podejście przy zakupie produktów inwestycyjnych, bo niskie stopy procentowe wymuszają wydłużanie horyzontu inwestycyjnego i jednocześnie zaczynają rewidować swoje podejście do ryzyka.

Za dużo zmian i sprzecznych sygnałów

W ostatnich miesiącach mamy do czynienia z kolejnymi zmianami dotyczącymi systemu emerytalnego. Od tych, które są oceniane raczej pozytywnie jak wprowadzenie PPK do tych, które budzą dużo więcej kontrowersji jak zapowiedź przekształcenia OFE w IKE. Wcześniej obniżono wiek emerytalny, a jednocześnie emeryci otrzymują jednorazową tzw. trzynastkę.

Marcin Wojewódka, wiceprezes Instytutu Emerytalnego zwraca uwagę, że zwykły Kowalski może się w tym pogubić.

- Dotychczas do wyboru były IKE, IKZE, PPE, teraz dołożono PPK, który generalnie jest dobrze skonstruowanym programem, ale pewien zamęt tworzy fakt, że nie jest on komunikowany jako produkt emerytalny, tylko oszczędnościowy. Do tego ostatnio Kowalski dowiaduje się,  że będzie zamiana OFE w IKE, a przypomnę, że jeszcze niedawno miało to być przekształcenie w bardziej opłacalne dla uczestnika IKZE, choć ostatecznie z tego zrezygnowano kierując się bieżącymi potrzebami  budżetowymi - wskazuje Wojewódka.

- Jednocześnie nikt nie pokazał jeszcze długoterminowego całościowego planu jak ten system emerytalny ma wyglądać. Co ma zrobić przeciętny Kowalski? Jak ma zdecydować czy chce być w PPK , czy będzie korzystał z IKE czy IKZE i co ma zrobić ze środkami pozostałymi w OFE - pyta retorycznie wiceprezes Instytutu Emerytalnego.  

Zupełnie inną ocenę wprowadzanych zmian ma Bartosz Marczuk.

- Nie zgadzam się z tą opinią, że wprowadzenie PPK wzmacnia brak zaufania ze względu na to, że nie komunikujemy go jako stricte emerytalny. Nasze doświadczenia po 1999 roku skłaniają nas do ostrożności, bo wystarczy przypomnieć obietnice emerytur pod palmami przy wprowadzaniu OFE, po czym w 2013 roku okazało się, że wbrew deklaracjom to nie są prywatne pieniądze, przy czym wyrok Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie zapadł dopiero w 2015 roku. Ówczesny rząd zrobił coś, co tak naprawdę łamało podstawowe zaufanie do systemu -argumentuje wiceprezes PFR.

Jego zdaniem to główny powód, dla którego teraz trzeba się poruszać w bardzo trudnym środowisku.

- Dlatego mówimy o PPK, że to produkt dedykowany na późne lata życia, ale dajemy wybór co uczestnicy programu z tymi pieniędzmi zrobią, także w czasie akumulacji tego kapitału. Choć oczywiście system zachęt jest tak skonstruowany, żeby ich nie wypłacać wcześnie i najkorzystniej jest dotrwać do 60. roku życia. Później każdy może sam zdecydować co chce zrobić z tymi pieniędzmi, choć oczywiście podatkowo opłaca się bardzie rozłożyć wypłaty na raty. Jeśli rynek podsunie kiedyś produkt dożywotni to uczestnik PPK będzie mógł z takiej oferty skorzystać bądź nie, według własnego przekonania. Nie narzucamy tego - tłumaczy Marczuk.

Przekonuje też, że przekształcenie OFE w IKE jest krokiem, który powinien wzmocnić zaufanie do systemu emerytalnego.

- Rząd mógł przecież zdecydować by w całości przekazać środki do Funduszu Rezerwy Demograficznej i zapisać na koncie w ZUS i miałby wówczas 162 mld zł do swojej dyspozycji,  a jednak przekazuje je na prywatne, indywidualne rachunki. To konsekwentna odbudowa zaufania - podkreśla Marczuk.

Część ekspertów uważa jednak, że sposób w jaki przekształcenie OFE w IKE ma być przeprowadzone tego zaufania nie odbuduje.

- Zgadzam się, że odbudowa zaufania jest potrzebna, ale niestety ruch jaki rząd chce wykonać z OFE nie służy temu celowi. Dwa lata trwały przymiarki i nagle w tym roku, czyli przed wyborami, pojawił się ten pomysł. Trzeba wyraźnie powiedzieć, że podejmowana teraz decyzja o prywatyzacji środków w OFE to w rzeczywistości jest "zemsta" dzisiejszych 60-latków na  30- i 40-latkach. Za 20 lat będziemy mieć wielki problem z tym, że dziś te 162 mld zł wyjmujemy z systemu, ale jednocześnie zobowiązania emerytalne choćby z tytułu emerytury minimalnej będą rosły. Jednocześnie mieliśmy obniżenie wieku emerytalnego, co spowodowało złe konsekwencje dla Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, bo kilkaset tysięcy osób przestało płacić składki, a zaczęło pobierać świadczenia. Mamy fatalną strukturę demograficzną i jak rozumiem, ci którzy podejmują dziś te decyzje się tym nie przejmują. Nie chciałbym będąc na emeryturze płacić 27-procentowego VAT, a będzie to konieczne by spłacić te zobowiązania, które dziś są zaciągane - podkreśla Marcin Wojewódka. - Takie programy jak PPK,  w ramach którego w perspektywie 10 -15 lat uda się zgromadzić łącznie pewnie około  kilkunastu miliardów, nie rozwiązują tego głównego problemu. Niestety nikt z podejmujących decyzje na to nie patrzy - alarmuje wiceprezes Instytutu Emerytalnego.

Bartosz Marczuk broni koncepcji prywatyzacji pieniędzy w OFE i przypomina, że będą one brane pod uwagę przy wyliczaniu emerytury minimalnej. - Gdyby rząd znacjonalizował te pieniądze, które pozostały w OFE,  mogłoby to zdemolować także program PPK - dodaje.

Dużo kontrowersji wzbudziła konstrukcja zamiany OFE w IKE, która zakłada, że przy wyborze takiego wariantu zostanie z góry pobrana tzw. opłata przekształceniowa. Choć matematycznie, z  punktu widzenia uczestnika nie ma znaczenia czy zostanie ona pobrana teraz czy w przyszłości, to może mieć znaczenie w samym odbiorze społecznym.

- Psychologiczne taka konstrukcja nie będzie robiła dobrego wrażenia - przyznaje Michał Krawczyk. Dodaje, że o ile przekształcenie OFE w IKE ma szanse wzmocnić przekonanie, że oszczędzanie na emeryturę jest ważne, to obniżenie wielu emerytalnego działa w przeciwnym kierunku i jest kolejnym sygnałem dla ludzi, że wszystko się może zmienić.

- To powoduje, że przeciętny Kowalski może sobie zadać pytanie dlaczego ma wchodzić w system, który jest całkowicie nieprzewidywalny. Z drugiej strony automatyczny zapis w programie PPK będzie jednak działać na korzyść programu.   Zadziała taki psychologiczny mechanizm, że jak człowiek ma poczucie, że przyszłość jest niepewna i nie wie co ma zrobić, wówczas na wszelki wypadek nie robi niczego - tłumaczy Michał Krawczyk.

Podkreśla jednocześnie, że fundamentalne znaczenie ma obniżenie wieku emerytalnego, co zmniejszyło liczbę pracujących w stosunku do emerytów.

Krawczyk podkreśla że zmiany mogą wywołać zupełnie różne skutki, ale nie wzmacniają zaufania. - Wielu Polaków wychodzi z założenia, że najbezpieczniej w takiej sytuacji jest lokować swoje oszczędności na rynku nieruchomości, bo mieszkanie jest najlepszym zabezpieczeniem, bo to jest "namacalny konkret", a nie jakieś wirtualne pieniądze na koncie o skomplikowanej nazwie.  Nie zawsze jednak to jest dobra strategia, bo nie daje dywersyfikacji, a przede wszystkim jest to opcja tylko dla osób którzy dysponują wysoką kwotę pozwalającą na zakup nieruchomości - dodaje Michał Krawczyk.

Do oszczędzania nie wystarczą same zachęty

Badania oraz doświadczenia innych krajów pokazują, że z punktu widzeniu uczestnictwa w systemie oszczędzania ważna jest opcja "automatyczna - domyślna".

- Sama zachęta podatkowa jest niewystarczająca do tego by dany sposób oszczędzania się upowszechnił i tak jest na całym świecie. Dopiero połączenie zachęt i zasady automatyzmu daje rzeczywiste efekty. Jeśli popatrzymy na strukturę produktów trzeciego filara, to widać wyraźnie, że jedynie PPE daje wysoką efektywność, bo jest to program, w którym to pracodawca płaci składki. Jeśli chodzi o IKE czy IKZE to tylko te, które są prowadzone w formie rachunków maklerskich czyli przez najbardziej świadomych i aktywnych klientów mają wysoki poziom realizacji limitów wpłat. Pozostałe nie są systematycznie zasilane - tłumaczy Rafał Madej z PKO BP. 

Bartosz Marczuk dodaje, że najlepiej sprawdzają się te programy, w których uczestniczą trzy strony czyli państwo, pracownik i pracodawca.

- Spośród trzech krajów, które niedawno wprowadziły programy zbliżone konstrukcją do PPK, a są to  Wielka Brytania, Nowa Zelandia i Turcja,  partycypacja jest wyraźnie wyższa tam, gdzie uczestniczą w nich trzy strony. W przypadku dwóch pierwszych spośród wymienionych krajów, poziom uczestnictwa sięga 80 proc., a w Turcji gdzie w podobnym programie nie uczestniczy pracodawca, ta partycypacja jest dużo niższa, bo  na poziomie 40-50 proc. - wyjaśnia wiceprezes PFR.

Dlatego PPK mają ogromną szanse na upowszechnienie, bo spełniają warunki, które są do tego potrzebne. - Oprócz tego, że składają się trzy strony, można na bieżąco sprawdzać jak przyrastają oszczędności, i co ważne w pełni to kontrolujemy, bo w każdej chwili można te pieniądze zabrać - podkreśla wiceprezes PFR. - Pokazuje to doskonale przykład osoby zarabiającej na poziomie średniego wynagrodzenia. Jeśli w danym miesiącu odłoży w PPK  80 zł, to w tym samym miesiącu będzie miał na koncie 160 zł, żaden inny program nie daje takiego efektu - podkreśla Marczuk.

Z kolei Marcin Wojewódka przyznaje, że na dziś nikt lepszego projektu niż PPK nie zaproponował, mimo, że jego zdaniem niektóre elementy tego programu mogłyby być inaczej skonstruowane. - Dlatego trzeba ten program w rozsądny sposób wspierać - konkluduje.

Uczestnicy debaty zwracają uwagę na paradoksalną sytuację. Z jednej strony  społeczeństwo nie ma zaufania do ZUS i robi wszystko, żeby płacić jak najniższe składki, z drugiej strony narzeka, że ma niskie świadczenia z systemu obowiązkowego. Potem jednak i tak liczy głównie na emeryturę z systemu publicznego.  - Czyli paradoksalnie jest on traktowany jako jedyny pewny element całego systemu - mówi wiceprezes Instytutu Emerytalnego.

Młodzi ludzie dostaną groszową emeryturę

Emerytury młodych ludzi będą dużo niższe w stosunku do zarobków niż obecne świadczenia pobierane przez ich rodziców, bo dla obecnych 30-latków będzie to około 30 proc. ostatniej pensji.- Musimy sobie jednak zdawać sprawę z tego, że jeśli patrzymy na stopę zastąpienia w krajach OECD, to w Polsce obecnie wynosi ona około  60 proc. i jest bardzo wysoka - dodaje Marczuk.

Czy młodzi ludzie zdają sobie sprawę, że ich świadczenie będzie jednak nieporównywalnie niższe w stosunku do ostatnich zarobków niż to, które pobierają obecni emeryci?  Nawet jeśli tak, to trudno wyciągnąć z tego racjonalne wnioski.

Zdaniem Marcina Wojewódki system emerytury minimalnej zmniejsza motywację do płacenia wyższych składek, bo i tak można liczyć na to świadczenie.

- Dodatkowo rząd lubi się chwalić kwotowymi i procentowymi podwyżkami emerytury minimalnej, a to oznacza zadłużanie przyszłych pokoleń - tłumaczy.

Z kolei Marczuk ripostuje, że jeśli chodzi o wysokość emerytury minimalnej jest też druga strona medalu. - To jest również element budowy zaufania do systemu emerytalnego i podniesienie jej na przyzwoity poziom jest konieczne, bo gdyby ta kwota była drastycznie niska byłaby kompromitująca dla systemu - tłumaczy Bartosz Marczuk.  Zgadza się natomiast, że całościowo  system emerytalny jest wielkim wyzwaniem.

Już teraz osoby, które korzystając z obniżenia wieku emerytalnego zrezygnowały z pracy mają relatywnie dużo niższe świadczenia - zwłaszcza dotyczy to kobiet. 

- Co roku będzie przybywać świeżo upieczonych sfrustrowanych emerytów z coraz niższą stopą zastąpienia.  To oznacza konieczność pobudzenia oszczędzania w ramach trzeciego filara - mówi Rafał Madej.  Kluczowe pozostaje pytanie czy tak się stanie - podkreślają uczestnicy debaty.

Madej zwraca też uwagę na to jak istotna jest wysokość opłat. - To daje przestrzeń do rozwoju trzeciofilarowych produktów, które w obecnej sytuacji są najlepszym rozwiązaniem.  Bardzo ważne jest ograniczenie maksymalnych opłat za zarządzanie PPK, bo to jest jeden z kluczowych czynników dla upowszechnienia tego programu.  Tym bardziej, że grupa średnio i dobrze zarabiających będzie rosła, a oni są szczególnie narażeni na spadek dochodów porównując zarobki z przyszłym świadczeniem emerytalnym z ZUS - dodaje dyrektor Rafał Madej z PKO BP.  Podkreśla, że bardzo dobrze, że PPK są oparte o fundusze zdefiniowanej daty. - To bardzo istotny element w kontekście przyszłych emerytów, a Grupa PKO BP była jedną z dwóch instytucji w Polsce, która tego typu rozwiązania zaproponowała klientom już w wcześniej - wyjaśnia Madej.

Zgodnie z ustawą o PPK, gromadzone tam środki  będą inwestowane w fundusze zdefiniowanej daty, które będą różnicowały poziom ryzyka inwestycyjnego w zależności od wieku uczestnika.

Dlatego instytucja prowadząca program musi zaoferować osiem takich funduszy, zróżnicowanych pod względem polityki inwestycyjnej, od ostrożnych do bardziej agresywnych, czyli z większym udziałem akcji w portfelu. Ich proporcje zmieniają się wraz z wiekiem uczestnika.

Jak zaznacza Marczuk, jest przy tym możliwość zmiany subfunduszu na wniosek uczestnika i np. przejścia do bardziej konserwatywnego.

To sprawia, że PPK mają szansę stać się naprawdę powszechnym system odkładania na przysłowiowe stare lata, nawet przy ostrożnych prognozach. - Mamy  około 11,5 mln osób uprawnionych do PPK, więc nawet jeśli w pierwszym okresie przystąpi połowa, to będzie kopernikański przewrót na rynku oszczędności emerytalnych. To będzie grupa, która co miesiąc systematycznie będzie gromadzić oszczędności, a to nieporównywalna liczba z tymi, którzy systematycznie oszczędzają w innych produktach trzeciofilarowych - podkreśla Bartosz Marczuk.

Dlatego Marcin Wojewódka uważa, że trzeba wspierać PPK, przy różnych zastrzeżeniach, ale jego zdaniem pracodawcy nie są na razie entuzjastycznie nastawieni do tego programu, bo mają wiele obaw administracyjno-logistycznych i boją się ewentualnych kar za niedociągnięcia.  Marczuk zapewnia z kolei, że PFR jako operator systemu oferuje kompleksowe wsparcie pracodawców i pomoc.

Czy ludzie będą potrafili zarządzać swoimi środkami?

Zdaniem ekspertów  ważny jest też mechanizm, który będzie premiował rozkładanie wypłaty zgromadzonych oszczędności  w czasie.

- Jeśli weźmiemy dotychczasowe doświadczenia z PPE, to widzimy, że po nabyciu uprawnień ponad 90 proc. wypłaca je jednorazowo. Mam obawy i uważam, że wypłaty z PPK powinny być z  mocy ustawy wydłużone w czasie, bo tylko wtedy damy możliwość wspomożenia celu emerytalnego - tłumaczy Marcin Wojewódka.

- Po pierwsze są zachęty do tego, by tych pieniędzy nie wypłacać jednorazowo, po drugie jeśli rynek podstawi odpowiedni produkt dożywotni, to nie ma żadnych przeciwwskazań, żeby osoba wypłacająca środki z PPK w ten sposób je wykorzystała. Nie zapominajmy, że nie ma obowiązku wypłaty tych środków na maksymalnie 10 lat, bo można je rozłożyć na dłużej.  Pamiętajmy jednak, że PPK to nie jest część powszechnego systemu emerytalnego, ale zupełnie inny program  dobrowolny, w którym środki są prywatne i dziedziczone - ripostuje Bartosz Marczuk.

Michał Krawczyk uważa z kolei, że z marketingowego punktu widzenia 10-letni domyślny okres wypłat (który umożliwia maksymalne skorzystanie z ulg i dopłat) jest dobry, bo jeśli uczestnicy programu skalkulują sobie jaka jest średnia długość życia, nawet jeśli te szacunki będą obarczone błędem, to interpretują to tak, że zaproponowany wiek wypłaty pozwoli im w pełni skorzystać z tych oszczędności. - Im więcej byłoby elementów przymusowych, tym większa byłaby pokusa, żeby się z tego programu "wypisać" - dodaje Michał Krawczyk.

Świadczenia dożywotnie byłyby dobre jako dodatkowy dobrowolny element. - Jeśli chodzi o renty dożywotnie, to na dziś jestem sceptyczny. Wedle mojej wiedzy na dziś, nie da się w uczciwy sposób i z dużą korzyścią dla klienta takiego produktu skonstruować. Takie produkty musiałyby mieć zaszyte bardzo wysokie marże związane z ryzykiem długowieczności - uważa Rafał Madej.

Jego zdaniem można się też spodziewać jeszcze jednego efektu wejścia w życie programu PPK.

- Krótko i średnioterminowo będzie problem z upowszechnieniem innych produktów trzeciofilarowych, bo część klientów uczestniczących w PPK  poczuje się zwolniona z obowiązku oszczędzania w innych produktach. Długoterminowo ta świadomość będzie jednak rosła - dodaje ekspert PKO BP.

Z dyskusji wynika, że największym problemem jest to, iż zmiany w systemie emerytalnym są determinowane politycznie, a realne potrzeby obywateli nie są priorytetem. Są nim doraźne potrzeby polityków, i to z różnych opcji.

- Jako kraj podejmujemy dziś decyzje pod kątem najbliższych wyborów, a nikt nie myśli w perspektywie 20-30 lat. Nie bierze pod uwagę trendów demograficznych i raportów ZUS . W efekcie zaciągane są zobowiązania, obciążamy przyszłe pokolenia nie widząc lub udając, że nie widzimy, że będą za to płacić młode pokolenia - podsumowuje Marcin Wojewódka z Instytutu Emerytalnego.

Jeszcze raz podkreśla swoją krytyczną oceną zapowiadanego przekształcenia OFE w IKE.

- Jako członek OFE chciałbym mieć rzeczywisty wybór co ja chcę zrobić ze środkami, które przez te 20 lat pracy zebrałem. A mam mieć wybór między narzuconymi dwiema opcjami z menu, które dziś podaje rząd - mówi Wojewódka. Jak dodaje, rzeczywista ocena będzie możliwa dopiero gdy poznamy odpowiedni projekt ustawy.

Zdaniem Bartosza Marczuka najważniejszym wyzwaniem dla systemu emerytalnego jest wzrost dzietności. -Bez względu na to czy popatrzymy na system repartycyjny czy kapitałowy,  to całościowo system emerytalny opiera się na demografii - podsumowuje Bartosz Marczuk.

- Dlatego trzeba prowadzić odpowiedzialną politykę gospodarczą i społeczną, zadbać o wzrost populacji, zatrzymać emigrację, spróbować zachęcić do powrotu tych, którzy wyjechali za granicą, wprowadzić długoterminową, odważną, ale racjonalną politykę imigracyjną - wymienia  wiceprezes PFR.

Michał Krawczyk podkreśla z kolei, że fundamentalnym problemem jest niedawne obniżenie wieku emerytalnego, bo ze względów politycznych bardzo trudne będzie jego przywrócenie.

Druga istotna rzecz to podniesienie świadomości i wiedzy  w zakresie finansów.

- Mamy dość dobrze wykształcone społeczeństwo, ludzie potrafią liczyć, dodawać, mnożyć i potęgować, ale nie potrafią zrozumieć, że powinni pożyczać pieniądze w tej samej walucie, w której zarabiają, a jeśli w innej,  to biorą na siebie ryzyko. A jeśli ktoś obiecuje rocznie 30-procentową stopę zwrotu dzięki inwestycji w  złoto to od razu powinno się to wydawać  podejrzane. Z kolei wybór banku nie powinien być determinowany tym, który celebryta występuje w jego reklamie,  bo bardziej istotne są inne parametry tej instytucji. Mamy kolosalną pracę do wykonania i to zaczynając od szkoły podstawowej - podsumowuje Michał Krawczyk.

Monika Krześniak-Sajewicz


Dowiedz się więcej na temat: PKK | emerytura | oszczędzanie
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy