Grupa PZU nie będzie w pierwszym roku pobierać opłat za zarządzanie funduszami w ramach Pracowniczych Planów Kapitałowych. W kolejnych latach mają być niższe od dopuszczalnych ustawowo, nawet o połowę.
PZU zapowiada ostrą walkę o rynek PPK i chce docelowo mieć w nim 30- procentowy udział.
- Chcemy przekonać Polaków, że opłaca się oszczędzać razem z nami. Jesteśmy zdecydowani na krok który nas wyróżni, dlatego w pierwszym roku nie będziemy pobierać opłat za zarządzanie PPK - deklaruje prezes PZU Paweł Surówka.
Opłata nie będzie pobierana przez rok od uruchomienia PPK, czyli od 1 lipca 2019 roku, kiedy największe firmy będą miały obowiązek utworzenia PPK.
Przedstawiciele Grupy PZU zapowiadają jednocześnie, że po tym okresie opłaty będą znacznie niższe od dopuszczalnych ustawowo (zgodnie z ustawą mogą one wynosić 0,5 proc. plus 0,1 proc. za wyniki przewyższające stopę referencyjną).
W niektórych funduszach opłaty będą niższe nawet o ponad połowę od maksymalnego poziomu jaki dopuszcza ustawa. To oczywiście będzie uzależnione od rodzaju funduszu - deklaruje Marcin Żółtek, odpowiedzialny w PZU za wdrożenie PPK. Jak dodaje, w tych najbezpieczniejszych subfunduszach opłaty będą co najmniej o połowę niższe od dopuszczalnego poziomu, ale nawet w tych bardziej agresywnych również będzie niższa od maksymalnego ustawowego pułapu.
Zgodnie z ustawą o PPK, gromadzone tam środki będą inwestowane w fundusze zdefiniowanej daty, które będą różnicowały poziom ryzyka inwestycyjnego w zależności od wieku uczestnika.
Dlatego instytucja prowadząca program musi zaoferować osiem takich funduszy, zróżnicowanych pod względem polityki inwestycyjnej, od bezpiecznych do bardziej agresywnych, czyli z większym udziałem akcji w portfelu.
Przedstawiciele największego w kraju ubezpieczyciela przekonują też, że są w stanie maksymalnie ułatwić pracodawcom cały proces zarówno od strony logistycznej, administracyjnej jak i informacyjnej. - Nastawiamy się na wsparcie całego programu PPK, bo wierzymy, że to potrzebny Polsce program budowania długoterminowych oszczędności. Chcemy ułatwiać pracodawcom logistykę, ale także pomóc w komunikacji z klientami. Zaoferujemy pracodawcom pomoc w sporządzaniu materiałów informacyjnych - mówi Marcin Żółtek, odpowiedzialny w PZU za wdrożenie PPK.
Dodatkowym elementem, który ma przekonać pracodawców ma być siec doradców oraz siła kapitałowa ubezpieczyciela.
- Jesteśmy jedną z najbardziej stabilnych i bezpiecznych grup finansowych na świecie. Mamy największą w Polsce sieć sprzedaży. Oddajemy do dyspozycji klientów 300 doradców klienta korporacyjnego i 2500 klienta indywidualnego. Mamy największy w Polsce zespół odpowiedzialny za zarządzanie aktywami - podkreśla Roman Pałac, prezes PZU Życie. - Uważamy, że emerytura to nie czas na eksperymenty, a jesteśmy najbezpieczniejszym partnerem - dodaje.
- Nastawiamy się na obsługę elektroniczną, ale dla tych, którzy nie chcą takiej formy kontaktu, do dyspozycji będzie sieć oddziałów - podkreśla Marcin Żółtek. Jak przekonuje, dodatkowym atutem, który może przekonać pracodawców jest doświadczenie Grupy PZU w zarzadzaniu oszczędnościami emerytalnymi, bo PZU ma 43-procentowy udział w rynku Pracowniczych Programów Emerytalnych ( wg liczby umów).
Za zarządzanie PPK będzie odpowiadać TFI PZU, które niedawno wystąpiło do PFR o wpis do ewidencji PPK. Gdy to nastąpi, będzie mogło oferować PPK pracodawcom, ale umowy będą zawierane od 1 lipca.
Jak wyjaśnił Marcin Żółtek w ofercie dla pracodawców znajdą się już konkretne poziomy opłat dla poszczególnych funduszy.
PZU chce mieć w dłuższym horyzoncie 30-proc. udział w rynku, co będzie oznaczało, że zgodnie z ustawą będzie mógł pobierać opłaty za zarządzanie tylko do momentu osiągnięcia 15 -procentowego udziału w rynku, a po przekroczeniu tego poziomu można pobierać tylko 0,1 proc. opłaty za wyniki w zarządzaniu.
Monika Krześniak-Sajewicz