Rządowa zmiana zwiększy liczbę uczestników PPK?

We wtorek rząd przyjął projekt nowelizacji ustawy o Pracowniczych Planach Kapitałowych. Uczestnicy rynku są zaskoczeni, bo zakłada on nie tylko zapowiadane już wcześniej zniesienie limitu 30-krotności podstawy wpłat do PPK, ale pojawił się też dodatkowy warunek umożliwiający pobieranie wynagrodzenia za osiągnięte wyniki.

Zapowiedziane zmiany w ustawie dotyczą czterech elementów. Po pierwsze przewidują rozszerzenie katalogu osób zatrudnionych (w rozumieniu ustawy o PPK) o osoby przebywające na urlopach wychowawczych lub pobierające zasiłek macierzyński albo zasiłek w wysokości zasiłku macierzyńskiego. Jak tłumaczono w komunikacie po posiedzeniu rządu, dzięki tej zmianie podmioty zatrudniające nie będą musiały zawierać umów o prowadzenie PPK w różnych terminach w związku z powrotem poszczególnych osób do pracy z urlopów związanych z macierzyństwem. Druga zmiana polega na umożliwieniu zastosowania podpisu mechanicznego do wezwania podmiotu zatrudniającego do zawarcia umowy o zarządzanie PPK albo do przekazania do Polskiego Funduszu Rozwoju informacji o zawarciu umowy o zarządzanie PPK.

Reklama

Trzecia dotyczy wprowadzenia dodatkowej możliwości informowania uczestników PPK przez zapewnienie im dostępu do systemu teleinformatycznego instytucji finansowej, a w przypadku, gdy będzie to niemożliwe przekazywanie takiej informacji na wniosek uczestnika PPK w postaci papierowej.

Czwarta zmiana  w ustawie, która jest argumentowana zapewnieniem efektywności dokonywanych inwestycji wprowadza dodatkowy warunek pobierania przez podmioty zarządzające PPK wynagrodzenia za osiągnięty wynik w postaci konieczności osiągnięcia stopy zwrotu przez fundusz inwestycyjny, fundusz emerytalny lub subfundusz - na poziomie nie niższym niż 75 proc. najwyższych stóp zwrotu w ramach funduszy tej samej zdefiniowanej daty. Ta zmiana jest najbardziej zaskakująca, bo nie była wcześniej sygnalizowana.

Uczestnicy rynku część zmian oceniają krytycznie. - Wiemy jak na razie, że Rada Ministrów przyjęła 7 maja 2019 roku przedłożony przez ministra przedsiębiorczości i technologii projekt ustawy o zmianie ustawy o pracowniczych planach kapitałowych. Niestety nie znamy szczegółów, gdyż projekt ustawy nie został jeszcze upubliczniony. Nie można więc wykluczyć, że znajdują się tam rozwiązania, które mogą mieć istotny wpływ na finalny kształt i konsekwencje planowanych zmian. Analiza tych zmian wskazuje, że chyba rządzący zorientowali się, że nie wszyscy podchodzą tak entuzjastycznie do uczestnictwa w PPK, jak się im wydawało. I mamy oto desperacką próbę zwiększenia na wszelkie sposoby poziomu partycypacji w PPK. Czas pokaże, czy to się uda -  ocenia  Marcin Wojewódka, wiceprezes Instytutu Emerytalnego.

Zniesienie limitu 30 krotności podstawy wpłat do PPK było zapowiadane i nie wywołuje na rynku kontrowersji, bo jak wskazują uczestnicy rynku akurat w przypadku prywatnych oszczędności na emeryturę (w odróżnieniu od systemu obowiązkowego) nie ma on uzasadnienia. Natomiast zaskoczeniem jest wprowadzenie "na ostatniej prostej" dodatkowego warunku jaki instytucje finansowe muszą spełniać, żeby pobrać wynagrodzenie za osiągany wynik.

- Wprowadzenie na dwa miesiące przed startem programu PPK dodatkowego kryterium pozyskania success fee jest dużym zaskoczeniem. Już podczas dyskusji nad rozporządzeniem w sprawie stóp referencyjnych wskazywaliśmy, że to rozwiązanie może wywołać nadmierną skłonność do naśladowania składów portfeli przez instytucje finansowe, a więc nie zapewni efektywności dokonywanych inwestycji. Należy też zwrócić uwagę, że przewidziany mechanizm obejmuje zaledwie 11 miesięcy w roku (okres od stycznia do listopada) i konsekwentnie pomija okresy grudniowe, co stanowi niespójność i brak ciągłości z okresem rozliczeniowym - ocenia Małgorzata Rusewicz, prezes Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych.

Przypomnijmy, że ustawa ogranicza wysokość opłat za zarządzanie PPK i maksymalnie mogą one wynosić 0,5 proc. plus 0,1 proc. za osiągnięte wyniki.

Marcin Wojewódka ma też wątpliwości co do intencji rozszerzenia katalogu osób zatrudnionych o osoby przebywające na urlopach wychowawczych lub pobierające zasiłek macierzyński. - Rządzący argumentują, że dzięki tej zmianie podmioty zatrudniające nie będą musiały zawierać umów o prowadzenie PPK w różnych terminach w związku z powrotem poszczególnych osób do pracy z urlopów związanych z macierzyństwem. Bez zapoznania się ze szczegółami tego pomysłu trudno jest ocenić jego zasadność, ale wydaje się, że to, co wskazano jako uzasadnienie zmiany, jest mało przekonywujące, a chyba ma dawać jakiś argument wskazujący na dbanie przez rządzących o tę grupę społeczną. Nie można niestety wykluczyć, że celem może być automatyczne zwiększenie partycypacji w PPK. Przecież kobieta na urlopie macierzyńskim zajmuje się swoim dzieckiem i nie będzie miała czasu składać deklaracji rezygnacji z wpłat do PPK. W ten sposób automatycznie stanie się uczestnikiem PPK i podbije statystyki partycypacji w PPK - uważa wiceprezes Instytutu Emerytalnego.

Monika Krześniak-Sajewicz

Dowiedz się więcej na temat: PPK | oszczędzanie | emerytura
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy